Jeszcze o przystrzeliwaniu broni

W kolejnym naszym spotkaniu chciałbym zwrócić uwagę na te szczegóły, istotne dla osiągnięcia sukcesu przy przystrzeliwaniu broni które są z reguły nie zauważane przez strzelających.
Uwagi te będzie można podzielić na tematy dotyczące broni, optyki, amunicji i warunków w jakich przystrzeliwujemy broń. Omawiając te szczegóły zakładam że my jako strzelcy jesteśmy dobrze dysponowani a warunki w jakich przystępujemy do strzelania są optymalne. Broń ma prawidłowo wyregulowany spust, dobrą lufę, słowem jest w dobrym stanie technicznym a mimo to są kłopoty z uzyskaniem dobrego skupienia pocisków. 
Jest oczywiste, że broń po dłuższym leżakowaniu w szafie powinna być wyczyszczona z nadmiaru środków konserwujących, to pierwsza czynność którą należy wykonać przed udaniem się na strzelnicę. Jakie zatem niespodzianki mogą nas czekać i mieć wpływ na wynik naszego strzelania. Bardzo często w sztucerach z pełnym łożem strzały drugi i dalsze zaczynają odchodzić w którąś stronę. Zakładamy że optyka i amunicja są w porządku. Co może być przyczyną. Zbyt mocne doleganie łoża do lufy. Lufa powinna na całej swojej długości do pierwszej śruby mocującej leżeć nad łożem. Praktycznie miedzy łożem a lufą powinno się swobodnie przeciągnąć kartkę papieru. Często broń nie stoi przez zimę w stojaku a leży w pokrowcu od ostatniego polowania dosychając i minimalnie pacząc się w jedną stronę. Należy zlikwidować tą przyczynę. Drugą możliwością jest wadliwy montaż, zbyt naprężony. Często przy lunecie o większych gabarytach przednie haki lunety mają swoje gniazda na lufie broni a tylne na komorze zamkowej. Grzejąca się broń przy wadliwie wykonanym montażu może prężyć całość i stąd kłopoty. Co zatem możemy zrobić? Jeśli nie chcemy wdawać się w kłopotliwe przeróbki gdyż całość wygląda dobrze należy strzelać wyłącznie z broni zimnej. Tutaj wkroczyliśmy w bardzo ciekawy temat temperatury broni . Wiemy doskonale że broń kombinowana musi swoje odczekać po każdym strzale, sztucer niekoniecznie, jeśli wszystko jest prawidłowo zrobione. Na polowaniu strzelamy z reguły raz rzadziej dwa a bardzo rzadko trzy razy. Jeśli zaś do tego dochodzi strzały następują w miarę szybko jeden po drugim. Z tego prosty wniosek, że najbardziej prawidłowym będzie takie przystrzelanie broni gdzie każdy strzał będzie oddany z zimnej lufy. Tutaj należałoby jeszcze dodać i czystej . Przecież wychodząc z domu na polowanie mamy z reguły czystą i wytartą do sucha lufę. Stąd pierwszy strzał może nieco odbiegać od pozostałych z tego prostego faktu że następne strzały są oddawane z lufy której parametry się zmieniły przez nagromadzenie się osadów w lufie, po oddaniu pierwszego i dalszych strzałów. Ta reguła dotyczy jednak tylko strzelców wyborowych sił specjalnego przeznaczenia którzy strzelają często na większe dystanse. W naszych warunkach przy strzałach na dystansie 100, 150 metrów nie jest to aż takie istotne. 
Sprawdżmy też czy wszystkie śruby w broni są prawidłowo dociągnięte, oczywiście bez przesady.
Optyka może i najczęściej ona sprawia kłopoty. Poza wadami montażu o których mówiliśmy poprzednio awarie najczęściej dotyczą samych lunet. Najłatwiej sprawdzimy to demontując lunetę i strzelając z otwartych przyrządów celowniczych. Bardzo częstą awarią jest zmiana miejsca trafienia pocisku po zmianie krotności lunety. Aby stwierdzić często tylko parocentymetrowe odchyłki powinniśmy nasze próby odbywać. w pierwszej fazie, na dystansie 50-60metrów. Na tym dystansie łatwo zauważymy błędy powodowane usterkami sprzętu. Przy przystrzeliwaniu na większe odległości błędy te są często przypisywane strzelającemu który z braku doświadczenia nie umie ich wychwycić. Wszystkie awarie optyki mogą być usunięte tylko przez fachowy serwis. 
Amunicja też potrafi płatać figle, zwłaszcza wtedy gdy pochodzi z różnych serii. Różnice w ułożeniu się miejsca trafień mogą dochodzić do paru centymetrów. Pamiętajmy o tym i starajmy się zakupić tyle amunicji aby wystarczyła nam na cały sezon. Bardzo często po sezonie pozostaje nam parę sztuk amunicji które zimują w szafie włożone w skórzany, często pryśnięty oliwą patronasz. Po paru miesiącach są pięknie pokryte nalotem który pieczołowicie usuwamy czyszcząc je naoliwioną szmatką. Potem jedziemy na strzelnicę i ładujemy takim naoliwionym nabojem sztucer który zamierzamy właśnie przystrzelać. Strzelamy, strzał odskakuje przeważnie do góry a niedoświadczony strzelec zabiera się z zapałem za kręcenie lunetą. Drugi strzał oddany już z brudnej lufy i z lunety o zmienionych przed chwilą parametrach wprowadza pewien zamęt ale to jeszcze nie koniec. Naoliwione naboje się skończyły załadowany zostaje nowy suchy nabój i znów niespodzianka. Potem jeszcze może być amunicja z innej serii, broń się nagrzewa i młody adept po wystrzeleniu paczki naboi właściwie nie wie nic. Jedzie więc do sklepu dokupuje nową paczkę naboi oczywiście z innej serii itd , itp.
Na poprawne przystrzeliwanie broni mogą mieć też wpływ warunki klimatyczne takie jak temperatura inna przecież latem inna zimą, przystrzeliwanie broni podczas ulewnego deszczu, czy też strzelanie przy niekorzystnych warunkach oświetleniowych. Zdarza się, że czynniki te znoszą się wzajemnie i wtedy przystrzeliwanie kończy się przypadkowym sukcesem. Często jednak wszystkie te niuanse dodają się wzajemnie i wtedy mamy gotowy pasztet którego efektem są kłopoty których nie potrafimy rozwiązać - przynajmniej na początku.
To co opisałem nie jest wcale odosobnionym przypadkiem. Musimy nauczyć się stawiać właściwą diagnozę naszych niepowodzeń a wtedy przystrzeliwanie broni będzie dla nas samą przyjemnością. 
Życzę celnych strzałów!

Script logo