Elaboracja

Paweł Morawski – (0011)myśliwy, koneser dobrej broni, pasjonuje się od lat elaboracją.

Kontakt z Pawłem nawiązaliśmy dosyć dawno zafascynowani celnym strzelaniem, jak też nieporównywalną celnością elaborowanej domowym sposobem amunicji kulowej.

Sam zetknąłem się z tym tematem przed wielu laty, kiedy otrzymałem od mojego przyjaciela 100sztuk naboi w kalibrze 222R własnoręcznie przez niego wykonanych i przeznaczonych do polowania na lisy. Cechowała je niebywała precyzja , a dobrane parametry pocisku i prochu powodowały, że pocisk nie niszczył skóry co było bardzo istotne. Strzeliłem z tej amunicji koło 90 lisów i byłem zdumiony jej celnością i powtarzalnością.

Do wizyty w Krakowie gdzie mieszka mój rozmówca skłonił minie jeszcze jeden fakt – pytania od czytelników Braci Łowieckiej - dotyczące doboru amunicji do strzela myśliwskich i coraz częściej powtarzające się pytania w temacie elaboracja. O tym jak ciekawym może być ten temat przekonać się bardzo łatwo, wystarczy porozmawiać z ludźmi, którzy zajmują się elaborowaniem amunicji, a jest już ich w Polsce spora grupa, gdyż oprócz myśliwych tematem tym interesują się wszyscy Ci, którzy uprawiają strzelectwo niekoniecznie myśliwskie.

Po co ta cała zabawa, może ktoś zapytać, przecież w sklepach półki uginają się od różnego rodzaju amunicji. Zgoda, ale żadna z tych dostępnych w sprzedaży nie przewyższa jakością tej elaborowanej przez znającego się na rzeczy strzelca. Może się do niej zbliżyć, ale na pewno jej nie przewyższy. Co rozumieć przez tę jakość? O bezpieczeństwie należy powiedzieć to, że w każdym przypadku bez względu na wytwórcę amunicji jest ono sprawą priorytetową i trzymanie się gramatur, rodzajów prochu i całego cyklu produkcji jest bezdyskusyjne. Tu nie może być żadnych odstępstw od normy. Jakości można przypisać słowo powtarzalność gdyż chodzi nam o amunicję, która jest jednakowa pod względem rozrzutu, z której uzyskujemy maksymalne skupienie z wybranych losowo z partii naboi czyli jest amunicją o tych samych parametrach.

Dlaczego tak się dzieje? po prostu ręczne scalanie amunicji – elaborowanie – jest o wiele dokładniejsze od fabrycznego, zautomatyzowanego w 100%. O jakiej precyzji mówimy opowie nam mój rozmówca., postaram się też, aby przybliżył nam ten temat i na przykładzie pokazał jak powstaje precyzyjny nabój do którego możemy mieć pełne zaufanie, wprowadził nas w świat pras , trymerów, naważek, gramatur, grainów i wielu innych pojęć o których przeciętny myśliwy w ogóle nie wie. Pomocne powinny być tez zdjęcia które zobrazują nam opisywane czynności.

A.Sz.

A więc Pawle – opowiedz nam i pokaż jak powstaje dobry nabój i przekaż część swoich spostrzeżeń, które być może zachęcą czytelników aby spróbować swoich sił w przedmiocie elaboracji. Dobrze by było abyś pokazał nam jak postępować od momentu zebrania wystrzelonych łusek na strzelnicy, poprzez cały cykl scalania- zapraszam !

Proponuje abyśmy zaczęli od podniesienia łuski na strzelnicy a później przy omawianiu poszczególnych etapów produkcji będzie starał się przybliżyć czytelnikom urządzenia których używamy w naszym cyklu produkcyjnym.

P.M.

Ja osobiście do elaboracji używam wyłącznie nowych łusek, to gwarantuje powtarzalność wymiarów i tym samym wykonania. Jeśli chcemy pozyskiwać do elaboracji łuski używane to możemy je zebrać oczywiście na strzelnicy ale tylko z tej samej partii. Mieszanie różnych partii nie mówiąc tu już o producencie jest niewskazane ze względu na mogące wystąpić znaczne różnice w grubości ścianek łuski, co ma znaczący wpływ na osadzenie pocisku, pojemność łuski i wielkość komory spalania prochu.

Bardzo ważnym jest, aby w naszym zestawie znalazł się pocisk wzorcowy, który sami wykonamy i który będzie służył nam później jako przymiar do wytwarzanych naboi.

Chodzi nam głównie o jego długość, więc nie musimy go uzbrajać w spłonkę i proch. Ważne jest to z tego powodu, że każdy użytkownik broni –mówimy tu o broni długiej – powinien znać długość swojej komory nabojowej.

W przygotowaną wcześniej łuskę, której obróbkę poznamy za chwilę, ręcznie osadzamy pocisk i dociskamy nabój w komorze nabojowej. Nie wsunięty uprzednio do końca pocisk zostaje wciśnięty i opiera się o stożek przejściowy w komorze nabojowej. Do celów myśliwskich obsuwamy pocisk w głąb łuski o 0,5mm. Chodzi o to, aby pocisk wszedł w stożek przejściowy po zapaleniu się prochu już z pewna prędkością a nie rozpoczynał start oparty o gwinty. Obrazowo można porównać to do koła samochodowego wjeżdżającego na krawężnik: w aucie będącym w ruchu opór jest dużo mniejszy , w wypadku gdy chcemy ruszyć z kołem opartym o krawężnik opór jest dużo większy. Dlatego aby uniknąć chwilowego niepotrzebnego skoku ciśnienie w komorze odsuwamy pocisk. Pocisk zaciskamy w prasie i nabój ten będzie on od tej pory naszym nabojem wzorcowym. Tu uwaga , amunicji robionej dla siebie – do swojej broni , nie można użyczać innym strzelcom.

Wracając do łusek to pierwszą czynnością jest ich gruntowny przegląd pod względem przydatności do dalszej obróbki. Zwracamy szczególna uwagę na wszelkie pęknięcia, deformacje łuski , zarówno podłużne jak i poprzeczne na korpusie łuski ze szczególnym uwzględnieniem szyjki łuski. Do kontroli bardzo przydatny jest przedstawiony na zdjęciu miernik, na którym możemy zmierzyć zarówno grubość łuski na całej jej długości(027) jak i grubość szyjki (029).Tu trzeba zaznaczyć, że równa grubość szyjki na całym obwodzie gwarantuje nam później osiowe osadzenie pocisku w łusce. Gdy już uporamy się z naszą selekcją możemy przystąpić do wyciśnięcia spłonki z łuski. Te czynność wykonujemy na jednym z głównych urządzeń służącym do elaboracji jakim jest prasa. Prasę uzbrajamy w odpowiednia matrycę (30)- tu warto dodać, że może to być matryca dwojakiego rodzaju – specjalistyczna stosowana tylko do usuwania spłonek lub matryca formatująca w której wysuwamy na określoną odległość trzpień wypychający zwany ekspanderem. Łuskę wsuwamy w odpowiedni dla danego kalibru „trzymacz” łuski. Zdjęcie (33) pokazuje sposób jej mocowania w wyjętym „trzymaczu” który normalnie jest umiejscowiony w prasie (34). Pociągając dżwignią prasy (35)wyciskamy spłonkę (37) .

A. Sz.

Czyli mamy gotowy materiał do dalszej obróbki?

            P.M.

Poniekąd, gdyż czeka nas jeszcze cały cykl przygotowawczy jakim jest mycie łusek i następnie ich formatowanie.

Jeżeli chodzi o mycie łusek to stosuje się zasadniczo cztery metody:

 

wibracyjna -z zastosowaniem specjalnego urządzenia zwanego „tumblerem” gdzie jako materiału czyszczącego używa się wkładu z mielonych skorup orzecha włoskiego z dodatkiem środków czyszczących lub mielone kaczany kukurydzy z dodatkami środka ściernego. Pełen cykl czyszczący trwa około 6- 10godzin.

rotacyjna – z zastosowaniem obrotowego, walcowatego zbiornika usytuowanego poziomo i obracającego się wokół własnej osi(136), gdzie materiałem czyszczącym jest śrut stalowy z płynami wspomagającymi na bazie amoniaku lub kwasów ortofosforowych. Cykl czyszczenia jest stosunkowo szybki i trwa około 1 godziny. Duża pojemność zbiornika ok. 300szt.

mechaniczna – polegająca na ręcznym myciu szczotkami – b. rzadko stosowana.

ultradźwiękowa – stosuje się trzy kąpiele – jest to jednak metoda czasochłonna i o małej pojemności.

Po czyszczeniu zasadniczym stosuje się płukanie łusek w wodzie destylowanej a następnie suszenie. teraz można już przystąpić do trymowania.

Trymowanie łusek.

Trymowanie łusek polega na dostosowaniu ich aktualnego wymiaru do wymiaru zalecanego , podawanego w tabeli przez producenta poprzez skracanie ich długości specjalnymi frezami – trymerami. Trymowaniu poddajemy zarówno łuski nowe jak i te, które przywieźliśmy ze strzelnicy.

Czynnością wstępną jest wybranie losowo kilku łusek , ustawienie ich na równej powierzchni i przyłożenie od góry suwmiarki w sposób jak na zdjęciu (38)

Łuska druga od prawej jest łuską aktualnie najkrótszą i tą łuskę mierzymy (40). Jeśli łuska ta jest dłuższa od długości normatywnej trymujemy ja do długości zalecanej.

A.Sz.

Czyli do optimum?

P.M.

Tak , gdyż producent podaje w tabeli z reguły trzy wymiary długość maksymalną, minimalną i zalecaną.

Łuski poniżej długości minimalnej odrzucamy a reszta zostaje poddana trymowaniu w trymerze. Trymery mogą być ręczne lub mechaniczne, ja używam mechanicznego, własnej konstrukcji (43). Trymer ten posiada śrubę mikrometryczna do ustawienia długości cięcia. W tego typu trymerze łuska umieszczona zostaje w specjalnej tulei(42) „trzymaczu łuski”, która opierając się na prowadnicy zapewnia jej osiowe położenie względem frezu. Dociśnięcie frezu następuje poprzez dociśnięcie łożyska. Trymery ręczne są niewątpliwie mniej dokładne ale równie przydatne. Łuska zostaje dopasowana na długość a następnie już innymi frezami o dwóch końcówkach zostaje obrobiona jej krawędź wewnętrzna (45) i zewnętrzna (47). Obrobienie krawędzi jest istotne między innymi z tego powodu, aby zakładany w następnych operacjach pocisk nie kaleczył się o ostre krawędzie szyjki. Trymer mechaniczny jest bardziej przydatny przy dużej ilości elaborowanych naboi.

Ważenie łuski.

Poprzez ważenie wyłapujemy łuski z inną gęstością(48,50,52) gdyż łuski różne wagowo mają z reguły inną grubość ścianek a tym samym inną objętość komory spalania. Ma to znaczenie gdy łyska jest wypełniana prochem prawie do pełna . W wypadku gdy proch wypełnia łuskę np. w 50% ma to mniejsze znaczenie. Kilkukrotne trymowanie może w znaczący sposób zmienić wagę łusek. Różnice wagowe dla amunicji myśliwskiej są dopuszczalne w granicach 0,15g i 0,03g – 0,04g dla amunicji sportowej. Łuski odbiegające znacznie od średniej dyskwalifikujemy.

Wyżarzanie łusek.

Stosowane przez elaborujących sporadycznie, ma za zadanie zmienienia twardości szyjki łuski. Łuska zostaje posmarowana markerem temperatury i ogrzana palnikiem bunsenowskim. Moment gdy marker zaczyna się topić jest sygnałem, że łuska osiągnęła oczekiwaną temperaturę.

Czyszczenie gniazda spłonki i kanału ogniowego.

Do tej operacji używamy trzech frezów (66). Pierwszym(62), rozwiertakiem frezujemy-zbieramy krawędź gniazda spłonki (61), tą czynność wykonujemy tylko raz na danej spłonce, następnym (64) dno spłonki. Frez zwany unifikatorem kanału ogniowego wprowadzamy do wewnątrz łuski i wygładzamy nim krawędzie wylotu kanału ogniowego, który w procesie technologicznym powstaje nie poprzez nawiercenie dna ale poprzez jego przebicie i często ma nierówne krawędzie.

Następną czynnością jest udrożnienie kanału ogniowego. Czynność te wykonujemy dla małych spłonek wiertłem średnicy 1,8mm, dla dużych spłonek stosowanych w nabojach większych kalibrów wiertłem 2.0mm.

Formatowanie łuski.

Pierwszą czynnością wprowadzającą nas do tej operacji jest natłuszczenie powierzchni łusek. Na nasączonym olejem podkładzie (olej do pił) układamy łuski i kilkakrotnie przetaczamy je dłonią. Tak natłuszczona łuskę(77) ustawiamy na prasie na której wcześniej zamocowujemy matrycę formatującą (72). Łuska po strzale pęcznieje i zmienia swoje wymiary. Formatowanie zaś polega na ponownym nadaniu łusce kształtu zbliżonego do norm. W zależności od przeznaczenia może być formatowana cała łuska lub sama szyjka. Do tego służy odpowiednia matryca formatująca zamocowana na prasie. Matryca ta posiada tzw. ekspander czyli trzpień formatujący szyjkę widoczny na zdjęciu podczas zakręcania go w matrycy. Tak przygotowana matryca (73) działa w następujący sposób. W pierwszym etapie podczas ruchu dżwigni w dół – łuska na podajniku „jedzie” do góry - zanim szyjka zostanie ściśnięta poniżej normatywnej średnicy, trzpień przeciska się przez nią i znajduje się już wewnątrz łuski. Podczas dalszego ruchu dzwigni łuska zostaje ściśnięta do rozmiaru matrycy. Drugi etap rozpoczyna się podczas powrotnego ruchu dżwigni do góry, kiedy łuska zaczyna się cofać do dołu. Ekspander majacy średnicę o 0,05mm mniejszą od pocisku, przeciskając się do góry wewnątrz cofającej się łuski, rozciąga szyjkę do wymaganego rozmiaru. Łuska zostaje sformatowana!

Osadzanie spłonek.

A.Sz.

A więc mamy już gotową , czystą i o wymaganych wymiarach łuskę w której musimy teraz osadzić spłonkę.

P.M.

Tak i tu na wstępie uwaga; wszystkie prace ze spłonkami i prochem wykonujemy w okularach. Nie lekceważmy tego ostrzeżenia bo bezpieczeństwo przede wszystkim.

Pokażę teraz jeden ze sposobów osadzania spłonek przy pomocy urządzenia zwanego osadzarką.

Spłonki wysypujemy na talerzyk osadzarki (59), potrząsamy nim miarowo i wszystkie spłonki obracają nam się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki w określoną stronę , materiałem inicjującym do góry (60)- niesamowity wynalazek. Teraz wystarczy zamknąć talerzyk przykrywka podłączyć do zaciskarki i osadzać spłonki (56), (58).Istotnym momentem przy tej operacji jest zwrócenie uwagi na siłę użytą do zaciśnięcia dżwigni. Jeżeli któraś ze spłonek wchodzi zbyt lekko w gniazdo łuski zwróćmy na to uwagę gdyż łuska może być wadliwa.

Drugim sposobem osadzania spłonek – tu nie prezentowanym - jest sposób ich osadzania w łusce z wykorzystaniem prasy. Spłonki zostają umieszczone w specjalnym podajniku który ma kształt długiej rurki. Po napełnieniu podajnika odpowiednia ilością spłonek zostaje on zamocowany na prasie, łuska zostaje umieszczona w trzymaczu a ruch dzwigni w dół i górę wieńczy akcję osadzania spłonki w gnieżdzie. Moim zdaniem metoda pierwsza jest szybsza i bardziej wygodna i nie wymaga uzbrajania prasy.

A.Sz.

Może dwa słowa o prochu, jego rodzajach itp. Wiem, że jest to temat bardzo szeroki i nie sposób go omówić w kilku zdaniach ale kilka podstawowych uwag na pewno nie zaszkodzi.

P.M.

Piorytetową zasadą jest – nie eksperymentować na własną rękę. Tabele i podręczniki podają nam rodzaje prochu , ich naważki , zamienniki , pilnujmy tego. Istnieją prochy wolno i szybko spalające się gdzie pomyłka może b. drogo kosztować. Przy prochach danego producenta zapakowanych w prawie identyczne pojemniki zwracajmy uwagę na znaczniki cyfrowe obok oznaczenia markowego. „Kemira 120” jest innym prochem niż „Kemira 140”. Przestrzegajmy zasady, że dobrze odważone należy zważyć jeszcze raz i to na drugiej kontrolnej wadze. Do ważenia zalecam używanie wagi szalkowej, jest pewniejsza w działaniu i niezawodna. Elektroniczna może czasami przekłamać. Pamiętajmy że grain to nie gram i odwrotnie. O takich sprawach jak zakaz palenia , czy stawiania prochu pod palącą się żarówką nawet nie wspominam. przejdżmy teraz do tematu odważania naważki prochu.

 

Dawkowanie prochu.

Uwaga!. podczas odważania prochu przyjmijmy zasadę aby na stole znajdował się wyłącznie proch aktualnie używany.

Przy scalaniu naboju zawsze posługujemy się tabelami producenta gdzie podana jest ilość prochu i jego typ jaki powinniśmy stosować dla określonego wagowo w danym kalibrze pocisku aby uzyskać określone parametry.

Istnieją dwie metody ładowania łusek; pierwsza z wykorzystaniem prasy na której osadzamy automatyczny dozownik(79), który musimy najpierw wykalibrować aby podawał nam żądaną dawkę prochu, którą następnie skrupulatnie, kilkakrotnie kontrolujemy na wadze. Jest to dawkowanie mniej dokładne i z reguły rzadziej stosowane, aczkolwiek zapewniające wystarczająca precyzję jeżeli chodzi o strzelania myśliwskie.

Drugim bardziej precyzyjnym i fachowym sposobem jest ręczne naważanie i zasypywanie prochu do łusek. Wagi takie jak na zdjęciu(81) są niezwykle czułe, ważą z dokładnością do jednego graina. Jeden grain to – 0,065 grama(110). Ustawiamy w podstawce łuski przeznaczone do napełnienia prochem pozostawiając miedzy łuskami pustymi i napełnianymi wolną przestrzeń(98).Bierzemy łuskę przeznaczoną do napełnienia , wkładamy ja w podstawkę, zakładamy lejek i przystępujemy do odważania prochu. Miarką zgrubną (83) nabieramy proch z pojemnika i zasypujemy na szalkę wagi, zakładamy szalkę na nosidło wagi i dokładnie ważymy. Niedowagi uzupełniamy urządzeniem widocznym na zdjęciu (89) tzw. tricklerem, którym możemy dawkować proch dosłownie po jednym ziarenku. Innym sposobem, dużo szybszym jest napełnienie prochem strzykawki i dawkowanie nią prochu podobnie jak soli z solniczki poprzez popukiwanie. Gotową naważkę (85)zasypujemy do pustej łuski poprzez specjalny lejek(97), który obejmuje również łuskę z zewnątrz (102).

Po napełnieniu wszystkich łusek sprawdzamy obowiązkowo, pod dobrym światłem, czy nie ominęliśmy jakiejś, łuski i nie pozostawiliśmy jej pustej. Jeśli wszystko jest w porządku to pozostaje nam jedna z ostatnich czynności jaką jest osadzenie w łusce wybranego przez nas typu pocisku.

 

A.Sz.

A więc teraz pozostaje nam tylko założyć pocisk i praktycznie nabój jest scalony.

P.M.

Tak ale nie zapominaj , że należy jeszcze sprawdzić jego wymiar po zakończeniu osadzania i zaciskania w prasie. Do tego przydatny będzie nam nabój wzorcowy który mamy zrobiony.

A.Sz.

Czym kierujesz się przy wyborze pocisku?

P.M.

Jego przeznaczeniem. W zależności czy będzie to nabój przeznaczony do polowania czy nabój do strzelań sportowych inna powinna być specyfika całego cyklu produkcyjnego. Jak tez i dobór odpowiedniego typu pocisku. Inny typ amunicji będzie nam potrzebny na sarnę inny na dziki. Tą właśnie możliwość swobodnego wyboru daje nam elaboracja   Do polowania wystarczy przestrzeganie omówionych powyżej zasad aby uzyskać dobre rezultaty. Do strzelań myśliwskich kryteria muszą być nieco ostrzejsze, natomiast przy scalaniu naboi do strzelań długo dystansowych –300, 400 i więcej metrów selekcja musi być niesłychanie ostra na każdym etapie scalania.

A.Sz.

A więc krótko reasumując , jest to ogromna wiedza której trzeba uczyć się latami.

P.M.

Dokładnie tak, i nauczyć się wyciągać wnioski, umieć je połączyć w całość aby potrafić zrobić amunicje niemal perfekcyjną z której naprawdę będziemy zadowoleni. Liczne fora dyskusyjne, grupy ludzi których pasją stała się elaboracja pozwala na szeroka wymianę doświadczeń, warto tam być i mieć oczy szeroko otwarte.

Osadzanie pocisku.

Pierwszą czynnością, oczywiście poza doborem odpowiedniego do naszych oczekiwań pocisku(115), jest ustawienie matrycy na określoną długość naboju. Jeżeli mamy matrycę wyposażoną w śrubę mikrometryczną(118) to mamy sprawę uproszczoną .Bierzemy nabój wzorcowy o którym mówiliśmy na początku naszego spotkania wstawiamy go do prasy(113), odkręcamy śrubę mikrometryczną do góry , podnosimy nabój do górnego położenia i dokręcamy śrubę mikrometryczną(112).Odczyt mówi nam o żądanej długości gotowego naboju .Na taką długość ustawiamy matrycę(119). Teraz już spraw wygląda prosto. Ustawiamy w prasie napełnioną prochem łuskę, ustawiamy nad nią pocisk i powoli opuszczamy dżwignię do dołu, dosyłając jeszcze nie do końca scalony nabój w górę. W trakcie tego ruchu pocisk zostaje wtłoczony w szyjkę łuski do określonej głębokości a szyjka zaciśnięta. powrotny ruch dżwignią do góry i gotowy nabój zjeżdża z podajnikiem prasy w dół(117).

A.Sz.

Elaboracja zakończona?

P.M..

No niezupełnie, choć mamy nabój już gotowy. Pozostaje nam końcowy pomiar długości całkowitej scalonego naboju. Wykonujemy to przy pomocy przymiaru zwanego comparatorem (124). jest to tuleja tak zwymiarowana, w którą wkładamy czubek pocisku ,aby odczytany wymiar był wymiarem naboju od dna łuski do miejsca gdzie powinien on się zetknąć ze stożkiem przejściowym w komorze nabojowej. Jeżeli wymiar jest zgodny z długością naszego naboju wzorcowego mamy gotowy scalony przez nas nabój.

Jeżeli zależy nam na super dokładnej amunicji, możemy nasz wyrób poddać jeszcze jednej selekcji a mianowicie sprawdzić osiowość ułożenia pocisku w łusce. Służy do tego specjalny czujnik (127). Amunicja z pociskami wykazującymi minimalne odchylenia od osi jest niewątpliwie amunicją najlepszą i ja przeznaczamy do strzelań precyzyjnych.

A.Sz.

Wprowadziłeś nas Pawle w ciekawy dział który być może zainteresuje wiele osób. Zauważyłem , że podczas naszego spotkania miałeś czasami problem ze znalezieniem polskiego odpowiednika określającego niektóre części urządzeń lub same urządzenia?

P.M.

Tak , istotnie, gdyż niektórych słów po prostu nie ma w słownictwie polskim. Nie oznacza to że one nie powstaną ale musi minąć trochę czasu. Stąd być może czasami stosowane przez nas w tym spotkaniu słownictwo techniczne i zamienniki nie oddają całkowicie dokładnego tłumaczenia za co czytelników przepraszamy , mieliśmy jednak zamysł dokładniejszego i obrazowego nazewnictwa poszczególnych urządzeń czy narzędzi tu prezentowanych. Mam nadzieje że ten artykuł przybliży wielu osobom ten ciekawy temat jakim jest elaboracja. pozdrawiam wszystkich i życzę wielu sukcesów w tej ciekawej aczkolwiek trudnej zabawie.

 

A.Sz

A ja dziękuje za rozmowę , pokaz i mam nadzieje do następnego spotkania.

 

Script logo